Zdecydowanie faworytem został róż w kremie ze
Sleek'a - Creme to Powder Blush
w kolorze 77. Wbrew pozorom jego kremowa formuła wcale nie jest uciążliwa, pozwala na łatwe rozprowadzenie go na policzkach i daje naturalny efekt. Ładnie wtapia się w skórę i zostawia na policzkach coś jakby delikatną mgiełkę, co myślę jest zasługą właśnie jego kremowej formuły. Jego wykończenie określiłabym jako satynowo-matowe (3:1), więc ja nakładam go już na zmatowioną skórę za pomocą pędzla Hakuro h24. Jeżeli chcecie coś zmienić w swoim makijażu to serdecznie polecam wypróbowanie tego różu, dla mnie dodatkowo zmianą jest kolor - nigdy nie gustowałam w takich a'la landrynkowych odcieniach, ale okazał się dobrym wyborem - dodaje twarzy świeżości i zdrowych kolorów, co z pewnością sprawdzi się we wiosennym glow make-up'ie.
w kolorze 77. Wbrew pozorom jego kremowa formuła wcale nie jest uciążliwa, pozwala na łatwe rozprowadzenie go na policzkach i daje naturalny efekt. Ładnie wtapia się w skórę i zostawia na policzkach coś jakby delikatną mgiełkę, co myślę jest zasługą właśnie jego kremowej formuły. Jego wykończenie określiłabym jako satynowo-matowe (3:1), więc ja nakładam go już na zmatowioną skórę za pomocą pędzla Hakuro h24. Jeżeli chcecie coś zmienić w swoim makijażu to serdecznie polecam wypróbowanie tego różu, dla mnie dodatkowo zmianą jest kolor - nigdy nie gustowałam w takich a'la landrynkowych odcieniach, ale okazał się dobrym wyborem - dodaje twarzy świeżości i zdrowych kolorów, co z pewnością sprawdzi się we wiosennym glow make-up'ie.
Po przeczytaniu posta Pauli z Beauty Fashion Shopping
o codziennej pielęgnacji, postanowiłam wypróbować kremu Extra Soft
Allergique z Eveline i rzeczywiście okazał się mistrzem. Sprawdza się
rewelacyjnie pod makijaż - na pierwsze wrażenie wydaje się być tłustym i
bardzo skoncentrowanym kremem, ale w rzeczywistości ma bardzo lekką
formułę i szybko wchłania się, pozostawiając na twarzy delikatnie
sylikonową powłoczkę. Równie dobrze sprawdza się do ciała, więc jego
największą zaletą jest uniwersalność, dzięki temu mamy idealny kosmetyk
na podróż i oszczędzamy miejsce w walizce :)
Drugim
odkryciem jest suchy olejek krystaliczny z Ziaji, który również jest
kosmetykiem uniwersalnym. Co prawda w moim wypadku nie sprawdza się do
włosów, ale jest świetny do ciała. Dobrze nawilża/natłuszcza skórę
pozostawiając dość tępy a jednocześnie gładki i nieklejący się film. W
rezultacie skóra jest delikatnie nabłyszczona i wygląda efektownie. Jego
zapach nie uwiódł mnie jakoś specjalnie, ale też mi nie przeszkadza, a dzięki atomizerowi używanie go to szybka przyjemność. Jestem też bardzo
ciekawa peelingu i balsamu z tej serii, ktoś stosował? :)
Ta koszula to zdecydowanie ubraniowy ulubieniec lutego - zakładałam ją praktycznie zawsze gdy potrzebowałam lub chciałam wyglądać nieco bardziej elegancko. Kupiłam ją w C&A za niewielkie pieniądze i sprawdza się bardzo dobrze. Zdecydowanie muszę zaopatrzyć się jeszcze w jakąś koszulę w podobnym stylu.
Swój poprzedni portfel miałam chyba przez 4lata, więc to był zdecydowanie najwyższy czas na jego zmianę, Obecny znalazłam w Stradivarius'ie na zimowych wyprzedażach za 29,99 PLN i jestem z niego bardzo zadowolona. To prawda - jest duży, ale bardzo szybko przyzwyczaiłam się do jego wielkości i co najważniejsze: w końcu mam portfel, który mieści wszystkie moje karty, dokumenty, paragony, bilety i ma miejsce na zdjęcia ♥. Maleńkim minusem jest kolor, wolałabym czarną wersję, ale niestety nie było takiego.
Bloga MERI WILD obserwuje od samych początków swojej przygody z blogami. Zawsze była dla mnie inspiracja i prezentowała swoja osoba wysoki poziom blogowania. Jestem ogromna fanka jej estetyki - tej z bloga jak i instagrama. Sposób w jaki pisze posty jest genialny - obserwując ją dłuższą chwile bez problemu wiem jak zaprojektowany będzie wpis, gdzie i jakiego rodzaju kadry znajdę, a gdzie tekst i ten podpis na koniec każdego posta - bardzo cenie takie szczegóły i to właśnie one sprawiają, że przywiązuję się do takich a nie innych miejsc w sieci. Uwielbiam fotografie robione na ulicach miast, bardzo lubię miejską przestrzeń i zdjęcia na blogu Meri bardzo dobrze to prezentują. Dla mnie ten blog to nie tylko ciuchy, dla mnie to też wrocławskie ulice pokazane z najlepszej strony. Styl Meri bardzo trafia w moje gusta, a oglądanie ujec tak uroczej kobiety w genialnych stylizacjach i w dodatku w miejscach, w których bywam na co dzień to już sama przyjemność. Jeżeli jeszcze nie znacie MERI WILD to koniecznie go odwiedźcie, jestem pewna ze zgodzicie się ze mną.
Fantastyczni ulubieńcy ;) Muszę przetestować twój przepis ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, napisz koniecznie jak wyszło :)
Usuń